Autorzy najnowszej gry z serii Doom długo eksperymentowali z otwierającym kampanię poziomem i dopiero w końcowej fazie produkcji strzelaniny zrealizowali epizod, który możemy podziwiać w jej pełnej wersji. Deweloperzy chcieli nadać odpowiedni ton marsjańskiej bitwie z demonami i stworzyć odpowiednio tło dla prezentowanych na ekranie wydarzeń, ale ilekroć zabierali się za ten fragment, czuli, że finalny efekt jest daleki od ich oczekiwań. O tym, jak dużym wyzwaniem okazało się dla nich wprowadzenie, najlepiej świadczy fakt, że dopiero za czwartym lub piątym razem udało się przygotować przekonujące intro. Główni zainteresowani opowiedzieli o tym w drugim odcinku seriiDoom Resurrected, która publikowana jest na youtube'owym kanale Noclip.
Początkowo studio id Software próbowało rozwiązać problem w typowy dla innych producentów sposób. Postawili przed bohaterem człowieka, który wyjaśniał sytuację panującą w bazie UAC na Marsie i mówił mu, co ma robić. Inny pomysł zakładał z kolei, że obowiązek ten przejmie Olivia Pierce (jedna z kluczowych dla fabuły Dooma postaci), a nasz śmiałek będzie w tym czasie cierpliwie wysłuchiwał kobiety, siedząc na krześle. Ilekroć jednak kombinowano z próbą poszerzania wiedzy gracza na starcie, przynosiło to odwrotny skutek. Zdaniem Hugo Martina (dyrektora kreatywnego projektu), każdy, kto wydaje 60 dolarów na ich dzieło, doskonale wie czym marka Doom jest i nie trzeba tłumaczyć mu, że jej istotą jest eksterminacja demonów. Dlatego właśnie zdecydowano się na zupełnie inny zabieg. W finalnej wersji użytkownik gry budzi się przykuty łańcuchami do kamiennego sarkofagu i już kilkanaście sekund później chwyta za pistolet, by mordować nadciągających oponentów.
Tym sposobem autorzy chcieli również dać graczowi do zrozumienia, że fabuła nie jest w ich produkcji najważniejsza. Gracz od razu dowiaduje się, że piekielna inwazja trwa w najlepsze, a gdy dwukrotnie sytuację próbuje wytłumaczyć mu Samuel Hayden, kosmiczny komandos świadomie niszczy oba panele i przerywa komunikację z doktorem. Przeładowanie strzelby w windzie wieńczy ten perfekcyjnie zrealizowany tutorial. Kiedy zaledwie kilka minut później stawiamy po raz pierwszy stopę na powierzchni Marsa, wiemy już doskonale, że naszym głównym celem jest mordowanie niemilców w akompaniamencie agresywnej muzyki i to poczucie przyświeca nam aż do wielkiego finału.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...