Quantcast
Channel: Ciekawostki ze świata gier
Viewing all 1083 articles
Browse latest View live

Dokładnie 23 lata temu po raz pierwszy odpaliliśmy Quake'a

$
0
0
24 lutego 1996 roku, czyli dokładnie 23 lat temu, w sieci zadebiutowało testowa wersja Quake'a. Ku rozczarowaniu miłośników strzelanin, mających w pamięci dwa doskonałe Doomy, udostępnione przez studio id Software demo technologiczne nie pozwalało postrzelać do rywali. Qtest oferował jedynie trzy mapy do zmagań wieloosobowych, z oczywistych względów pozbawione jakichkolwiek potworów. Choć sprytniejsi fani wygenerowali przeciwników edytując pliki, to jednak informacje o tym sposobie nie miały szans dotrzeć do wszystkich zainteresowanych. Nic dziwnego, w końcu dostęp do internetu nie był tak powszechny jak dziś.


Demo zawierało trzy areny, które po premierze Quake'a stanowiły bazę do zmagań w wieloosobowym trybie deathmatch. Były to robocze wersje map DM1 (Place of Two Deaths), DM2 (Claustrophobopolis) i DM3 (The Abandoned Base), wówczas jeszcze dalekie od ukończenia. Choć Qtest został udostępniony niespełna pięć miesięcy przed faktycznym debiutem strzelaniny, gra w wielu aspektach prezentowała się inaczej od finalnej edycji. Zupełnie zmieniony był HUD, niemal wszystkie bronie działały w nieco inny sposób, w ekwipunku zabrakło też topora. Co ciekawe, w plikach pozostał ślad po alternatywnej wersji broni energetycznej, która w przeciwieństwie do obecnego w Quake'u Thunderbolta nie tylko strzelała prądem, ale jego strumień automatycznie "przechodził" na kolejnego przeciwnika, o ile ten znajdował się w pobliżu pierwotnego celu. Pukawka ta nosiła nazwę Chainligtning Gun i nigdy nie trafiła do pełniaka.

Testowa wersja Quake'a.

Qtest okazał się interesujący jeszcze z jednego względu. Gracze szybko odkryli, że za pomocą edycji plików są w stanie umieszczać na multiplayerowych mapach potwory. Co ważne, dwa z nich (Vomitus i Serpent) zostały wycięte przed premierą shootera, dlatego wspomniane demo to jedyna opcja, żeby zobaczyć je w akcji. Testowy Quake zawiera też ślady po smoku, który pierwotnie również miał w grze się pojawić, ale jego akurat nie da się wygenerować w demie.

Wszystkim zainteresowanym polecamy samodzielne sprawdzenie dema, które można ściągnąć w tym miejscu. Z racji tego, że było ono pisane pod DOS, do jego uruchomienia konieczne będzie użycie programu DOSBox.


Plotka mówi, że nowy Assassin's Creed to Legion - tym razem mamy odwiedzić starożytną Italię

$
0
0
Nowa gra z serii Assassin's Creed nosi roboczy tytuł Legion i zostanie wydana w przyszłym roku. Takimi oto rewelacjami podzielił się anonimowy użytkownik 4chana, który na dowód zamieścił zdjęcie monitora, przedstawiające bliżej nieokreśloną lokację w starożytnej Italii i przelatującego nad nią ptaka. Choć informacja pojawiła się na wspomnianym forum już dwa tygodnie temu, fani sagi o skrytobójcach odkryli ją dopiero teraz. Jak nietrudno się domyślić, w sieci natychmiast rozgorzała dyskusja, czy plotki serwowane przez internetowego noname'a należy traktować poważnie.

To grafika koncepcyjna z Ryse: Son of Rome, wrzucona dla efektu i nie mająca nic wspólnego z ewentualną nową odsłoną serii Assassin's Creed.

Doświadczenia z przeszłości uczą nas, żeby na wszelkie takie odkrycia przymykać oko, ale z drugiej strony przecieki z Ubisoftu często znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. Tak było z grą Assassin's Creed: Origins, kiedy w sieci pojawiło się zdjęcie noszącego sandały wojownika (jak się potem okazało, był to Bayek z Siwy) czy Assassin's Creed: Odyssey, gdy jeszcze przed oficjalną zapowiedzią otrzymaliśmy spory pakiet szczegółowych informacji, zarówno na temat fabuły i settingu, jak również planowanych przez deweloperów zmian w rozgrywce. Legion to kolejny przykład plotki, która może, ale nie musi się potwierdzić. Fani zwracają jednak uwagę, że pasuje ona do popularnej koncepcji, że nowe Assassin's Creed również przeniesie nas do starożytności, spinając klamrą tę jedyną w swoim rodzaju trylogię antyczną.

Informator twierdzi, że akcja Legionu rozgrywać będzie się w Italii za panowania Marka Aureliusza, a więc w II wieku naszej ery. Głównymi bohaterami mają być Kasjusz oraz Lucja, którzy będą krewnymi znanych z poprzednich odsłon postaci - zarówno z Origins, jak i Odyssey. Główny wątek fabularny w dużej mierze skupi się na asasynach (być może chodzi tu o bractwo Ukrytych, założone przez Bayeka z Siwy i jego żonę Ayę) i sytuacji politycznej panującej w Cesarstwie Rzymskim. Produkt ma położyć jeszcze więcej akcentów na wątek Pierwszej Cywilizacji, co z pewnością nie ucieszy wszystkich fanów serii.

Nowy ptak i budynki słonecznej Italii w tle - zdjęcie fatalnej jakości bo to nie jest screenshot, ale fotka monitora z odpalonym Legionem. Podobno.

Akcja gry ma toczyć się nie tylko w Rzymie, ale i w całej Italii, włączając w to obszary ościenne - Galię i Germanię. Na temat samej rozgrywki nie wiadomo zbyt wiele, poza tym, że znów mocno podkreślone zostaną elementy RPG, powróci system najemników (odpowiednio rozbudowany), a gracze dostaną kolejną listę kultystów do odstrzału. Bułgarskie studio Ubisoft Sofia, bo to ono ma odpowiadać za produkcję Legionu, chce również zadowolić starszych fanów, dlatego tym razem mocniej przyłoży się do skrytobójstw. Tego typu deklaracje padały wcześniej wielokrotnie i efekt był różny - biorąc pod uwagę jak wyglądało to w Assassin's Creed: Odyssey, raczej nie spodziewamy się wielkiego powrotu do korzeni cyklu, a więcej tego samego.

Na koniec jeszcze jedna gratka. Lukę po grze Assassin's Creed w tym roku ma wypełnić trzecia odsłona serii Watch Dogs. Produkt ten, wzorem ostatnich gier Ubisoftu, pozwoli wcielić się w kobietę lub mężczyznę, a sama gra opuści Stany Zjednoczone, by przenieść się do Londynu. Z doniesień informatora wynika, że nowy tytuł w większym stopniu skupi się na walce z użyciem noży i broni krótkiej, a także samym hakowaniu. Ile w tym wszystkim jest prawdy, przekonamy się już w czerwcu, gdy Ubisoft ujawni swoje plany na targach E3.

Prototyp Animusa zbudowali hitlerowcy podczas II wojny światowej

$
0
0
Choć większość z Was zna uniwersum Assassin's Creed wyłącznie z gier komputerowych (i to tych dużych, rzadko ze spin-offów), nie możemy zapominać, że do sagi zaliczają się również inne dzieła popkultury, np. komiksy. To właśnie w jednym z takich wydawnictw pojawił się prototyp Animusa, czyli słynnej maszyny do badania wspomnień. Urządzenie to nosiło nazwę Die Glocke (pol. "dzwon"), a opracowali je hitlerowcy w latach czterdziestych ubiegłego wieku. Warto poświęcić mu odrobinę miejsca choćby z tego względu, że wątek cudownej broni, która miała przynieść nazistom zwycięstwo w II wojnie światowej, w dużej mierze dotyczy Polski, zarówno w rzeczywistości, jak i we wspomnianym komiksie.

Eddie Gorm

O Dzwonie jako pierwszy napisał Igor Witkowski w wydanej w 2000 roku książce Prawda o Wunderwaffe. Jej autor utrzymywał, że nazwa broni pojawiła się w zeznaniach niemieckiego oficera, Jakoba Sporrenberga. Witkowski miał przeczytać transkrypcję przesłuchania nazisty w 1997 roku dzięki oficerowi wywiadu, który to z kolei miał swobodny dostęp do polskich dokumentów na temat hitlerowskich wynalazków. Die Glocke miało być sporej wielkości urządzeniem w kształcie dzwonu (stąd nazwa), który dzięki nieznanej substancji, podobnej do rtęci, miał krystalizować tkankę zwierzęcą, zamieniać krew w żel i niszczyć wszystkie rośliny znajdujące się w zasięgu działania broni. Ten ostatni nie był taki mały, bo wynosił podobno od 150 do 200 metrów. Nie wiadomo, gdzie urządzenie miałoby być testowane, ale zdaniem Witkowskiego idealnym miejscem były szyby kopalniane w okolicach Wałbrzycha, gdzie Niemcy realizowali Projekt Riese (pol. "Olbrzym"). Autor utrzymywał nawet, że w podziemiach zachowały się elementy konstrukcji Dzwonu, ale ostatecznie okazało się, że rzekome rusztowania stanowią pozostałość po typowych wieżach chłodniczych, z których korzystali Niemcy.

Twórcy komiksu Assassin's Creed: Conspiracies najwyraźniej zetknęli się z książką Witkowskiego, bo wykorzystali w nim zarówno sam dzwon, jak i odnieśli się do projektu Riese. W sadze o skrytobójcach Dzwon nie jest jednak konwencjonalną bronią, a maszyną zdolną wyciągać wspomnienia z badanych obiektów, czyli de facto protoplastą Animusa. W komiksie wątpliwą przyjemność użycia urządzenia miał brytyjski asasyn Eddie Gorm, który najpierw z polecenia bractwa wkradł się w łaski wysoko postawionych oficerów niemieckich, a po zdobyciu informacji na temat faktycznego położenia Die Glocke (jak się okazało, maszyna znajdowała się w niemieckiej hydroelektrowni Vemork w Norwegii), sam wyruszył z misją jego zniszczenia. Operacja ta została przeprowadzona 27 lutego 1943 roku, czyli dokładnie 76 lat temu. Gorm wpadł w zasadzkę koordynatora projektu Gero Kramera, ale z racji tego, że Nikola Tesla dokonał wcześniej sabotażu maszyny, z planów pozyskania wspomnień asasyna nic nie wyszło. Kramer - templariusz - poniósł sromotną klęskę, bo Dzwon został ostatecznie zniszczony w chwili, kiedy dopiero zaczął funkcjonować.

Die Glocke

Pościg Gorma za Kramerem trwał i akcja przeniosła się na terytorium dzisiejszej Polski, właśnie w okolice Wałbrzycha, gdzie Niemcy budowali w II wojny światowej ogromny kompleks podziemnych bunkrów. Sporą rolę w komiksie odgrywa zamek Książ, gdzie stacjonowali nazistowscy oficerowie. W rzeczywistości wyglądało to dokładnie tak samo, więc możemy mówić o pierwszym konkretnym nawiązaniu do naszego kraju w serii Assassin's Creed, choć trzeba pamiętać, że przed 1945 rokiem przez ponad 200 lat te tereny w ogóle nie były częścią Polski.
Viewing all 1083 articles
Browse latest View live