Opiekunowie dawnego klasztoru benedyktynów w Sazawie odnotowali duży wzrost zainteresowania zabytkiem i wiążą ten fakt z premierą gry Kingdom Come: Deliverance, która miała miejsce w lutym bieżącego roku. Do miejscowości położonej ok. 50 kilometrów od stolicy Czech tłumnie przyjeżdżają młodzi ludzie, chcący zobaczyć jak odtworzony w średniowiecznym erpegu obiekt prezentuje się w rzeczywistości. Fani elektronicznej rozrywki uprawiają tzw. set jetting, dotąd kojarzony przede wszystkim z turystyką filmową. Działanie to polega na odwiedzaniu miejsc znanych z filmów i seriali telewizyjnych - świetnym przykładem jest chorwackie miasto Dubrownik, które "występuje" w popularnej Grze o tron.
Jaroslava Matouskova, która jest głównym opiekunem obiektu, wyznała dziennikarzom czeskiego serwisu iDNES, że do niedawna ruiny klasztory nie cieszyły się wielkim wzięciem. Sytuacja zaczęła zmieniać się jesienią ubiegłego roku, kiedy to nagle do Sazawy zaczęli przyjeżdżać fani gry Kingdom Come: Deliverance. Duża w tym zasługa deweloperów ze studia Warhorse, którzy po raz pierwszy pojawili się w tym miejscu cztery lata temu. Autorzy kilkukrotnie filmowali zabytek, a następnie przywrócili go do dawnej świetności z pomocą starych planów i silnego wsparcia zaangażowanych w projekt historyków. Klasztor benedyktynów w KCD odgrywa kluczową rolę (Uwaga! Będzie spojler!), bo w jego murach odbywa się jedna z najbardziej oryginalnych misji kampanii. Główny bohater erpega - Henryk ze Skalicy - wstępuje do klasztoru w charakterze nowicjusza, żeby odnaleźć ukrywającego się wśród zakonników bandytę.
Matouskova jest pod wrażeniem pracy wykonanej przez deweloperów, którzy nie tylko pieczołowicie odtworzyli sam klasztor, ale zbudowali też dawno nieistniejący kościół pod wezwaniem Świętego Krzyża i znajdującą się w murach kompleksu osadę. Dziś po tych budynkach pozostały jedynie fundamenty. Opiekunowie mają szeroko zakrojony plan związany z promocją obiektu za pomocą gry Kingdom Come: Deliverance, chcą też ją wykorzystać w opracowywanych właśnie materiałach edukacyjnych. Mają na to zresztą przyzwolenie studia Warhorse, które wyraziło zgodę na taką operację.
Ruinami klasztoru interesują się też władze. Dušan Michelfeit z Narodowego Biura Pomnikowego w Pradze zdradził, że dokonano już wstępnego porozumienia w sprawie odkupienia majątku od opactwa, przyznanego mu w ramach restytucji kościelnej: "Jesteśmy zainteresowani zakupem większości nieruchomości benedyktyńskich w Sazawie, w szczególności budynku prałatury, części budynku klasztornego i większości zabytkowych ogrodów". Po przeprowadzeniu transakcji, która będzie kosztować czeskie państwo ok. 10 milionów koron (1 650 000 złotych), w rękach kościoła pozostanie tylko niewielka część kompleksu.
Klasztor w Sazawie został ufundowany w 1032 roku przez czeskiego księcia Oldrzycha, a według legendy jego założycielem i pierwszym opatem był św. Prokop. Przez wiele stuleci stanowił centrum edukacyjne - zlikwidowano go dopiero pod koniec XVIII wieku decyzją cesarza Józefa II Habsburga. Benedyktyni powrócili w to miejsce dopiero w 1938 roku, gdy przestała istnieć tzw. Pierwsza Republika Czechosłowacka, ale w 1951 roku cały kompleks został znacjonalizowany przez władze komunistyczne. Teren został przywrócony kościołowi w ramach restytucji mienia, którą uchwalono w 2012 roku.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...