Wszyscy to wiemy. Assassin's Creed II to gra ciekawsza od pierwszej odsłony serii i jest to jeden z tych nielicznych przykładów, kiedy sequel kładzie na łopatki swój pierwowzór. Charyzmatyczny bohater, opowieść poprowadzona z dużym rozmachem, większa liczba aktywności pobocznych i przede wszystkim znacznie lepiej przemyślana rozgrywka, która stawia na różnorodność. Zastanawialiście się jednak kiedyś, dlaczego faktycznie "dwójka" oferuje tak olbrzymi skok jakościowy względem "jedynki"? Czy naprawdę studio Ubisoft Montreal wyciągnęło lekcje z popełnionych błędów? Z udzieleniem odpowiedzi na te pytania zmierzył się jakiś czas temu Patrice Désilets - pomysłodawca sagi o skrytobójcach - i już teraz możemy zdradzić, że mogą Was one zaskoczyć.
Dziś, kiedy myślimy o pierwszej odsłonie Assassin's Creed, kojarzymy ją przede wszystkim z powtarzalnością zadań i dopiero druga gra uznawana jest za tą, która zrobiła wszystko jak należy. Désilets wyznał w trakcie nagrywania jednego z odcinków do serii Dev's Play, że historia Altaïra wymagała stworzenia kontekstu, który zajął zdecydowaną większość czasu deweloperom. Potencjalnych odbiorców gry należało wprowadzić w tajniki działań skrytobójców, wyjaśnić znaczenie konfliktu z templariuszami oraz przedstawić elementy mistyczne. Na dodatek całość trzeba było umieścić w kontekście tego, że istnieje sobie w teraźniejszości facet, który przeżywa te wszystkie wydarzenia na futurystycznej leżance, wyciągającej informacje o przodkach wprost z jego DNA.
Jednym z problemów, który sam Désilets miał z grą Assassin's Creed jest fakt, że Altaïr od początku był mistrzem pośród skrytobójców, a gracz z kolei nowicjuszem w tym świecie - ciężko było więc w logiczny sposób nauczyć ludzi, jak tę produkcję odbierać. Dla kontrastu, Ezio w "dwójce" nie jest nawet członkiem Zakonu na początku swojej przygody. Deweloperzy mieli ogromne pole do popisu, by przedstawić opowieść, podczas której uczymy się mechaniki rozgrywki i jednocześnie poprowadzić równolegle zarówno protagonistę, jak i gracza ku mistrzostwu w skrytobójczym fachu. Jakby tego wszystkiego było mało, twórcy mieli zupełnie inny komfort pracy nad każdą z tych gier, co najlepiej podsumowuje sam pomysłodawca serii:
"Kiedy masz dwa lata w zapasie, nie musisz tworzyć nowej marki i technologii, jak w przypadku pierwszej części, to możesz skupić się na robieniu gry. Przez pierwsze dwa i pół roku pracy nad serią ta gra jeszcze nie istniała - dysponowaliśmy jedynie pewnymi klockami, które przestawialiśmy między sobą. Za drugim razem mieliśmy już to wszystko, więc po prostu zastanowiliśmy się jaka to ma być produkcja, jaką historię chcemy opowiedzieć i jakie elementy charakterystyczne do niej wprowadzić."
Patrice Désilets - pomysłodawca serii Assassin's Creed.
Jeśli więc spojrzymy na komercyjny sukces "dwójki", jedno należy powiedzieć sobie jasno: gdyby nie fundamenty, które dał serii pierwszy Assassin's Creed, przygoda Ezio Auditore mogła nie być wcale tak dobra, jaką ta, którą dostaliśmy 17 listopada 2009 roku. I nie zaczynajmy nawet standardowego sporu o wątek współczesny, bo nawet sam pomysłodawca twierdzi, że jest on w tej serii absolutnie niezbędny.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...