Studio Sledgehammer Games pokusiło się o drobny, polski akcent w swojej najnowszej produkcji - Call of Duty: WWII. Jest nim karabin samopowtarzalny wz. 38M (w grze funkcjonujący pod nazwą "Polski kbsp"), który dostępny jest zarówno w kampanii dla jednego gracza, jak i w trybie multiplayer. Gest deweloperów jest interesujący o tyle, że wspomniana broń nigdy nie weszła do seryjnej produkcji i z oczywistych względów nasza armia nie używała jej po wybuchu II wojny światowej. W latach trzydziestych ubiegłego wieku wyprodukowano zaledwie 150 karabinów tego typu, a do czasów obecnych przetrwało jedynie sześć egzemplarzy. Dwa z nich znajdują się w naszym kraju - jeden w Muzeum Historii Polski, drugi w Muzeum Wojska Polskiego.
Konstruktorem karabinu był inż. Józef Maroszek, który wygrał w 1934 roku konkurs ogłoszony przez Instytut Badań Materiałów Uzbrojenia. Dwa lata później powstał pierwszy prototyp broni, a potem dwukrotnie zlecano wykonanie kilkudziesięciu egzemplarzy dla Wojska Polskiego w celu ich sprawdzenia. Hitlerowska agresja we wrześniu 1939 roku przeszkodziła w dalszym rozwoju kbsp, choć sam projektant twierdził później, że jego wynalazek przeszedł test w warunkach bojowych - z jej pomocą ostrzelał on bowiem niemiecki samolot, który atakował pociąg ewakuujący pracowników Instytutu Techniki Uzbrojenia. Maroszek utrzymywał również w swoich wspomnieniach, że widział wrogów uzbrojonych w ten karabin podczas swojego pobytu w Warszawie w 1940 roku. Jest to dość prawdopodobne, bo podczas kampanii wrześniowej część prototypów wpadła w ręce najeźdźców zza Odry.
Prawdziwy "Maroszek"
Gra Call of Duty: WWII pozwala wyposażyć we wspomnianą broń żołnierza piechoty górskiej - kbsp pełni tam rolę karabinu snajperskiego. Pukawka jest też dostępna w kampanii dla jednego gracza, dlatego każdy może samemu sprawdzić jej działanie w akcji, niezależnie od preferowanego trybu rozgrywki. Mocno doceniamy ten gest, bo miło jest postrzelać w amerykańskiej grze polskim karabinem, nawet jeśli w rzeczywistości nigdy nie trafił on na front zachodni.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...