Twórcy Assassin's Creed: Origins dostali znacznie więcej czasu niż ich koledzy na doszlifowanie swojego najnowszego dzieła i jeśli weźmiemy pod uwagę entuzjastyczne opinie recenzentów (średnia ocen 84% w serwisie Metacritic na wszystkich trzech platformach), opóźnienie premiery gry o pełny rok kalendarzowy najwyraźniej się opłaciło. Komfortowa sytuacja pozwoliła deweloperom zadbać też o drobne, trudne do wychwycenia detale, których w przygodach Bayeka z Siwy jest doprawdy bez liku. Jak zwykle w takich przypadkach postanowiliśmy wziąć je pod lupę, a na pierwszy ogień (sic!) pójdą płonące strzały.
Bayek w Assassin's Creed: Origins jest w stanie podpalać strzały od wszystkich płomieni obecnych w świecie gry, np. latarni na felukach, ogniskach w placówkach wojskowych, a także własnej pochodni, która rzucona na ziemię stanowi nie tylko źródło światła, ale też ognia. To jest jednak rzecz oczywista, sugerowana zresztą przez deweloperów gry w licznych podpowiedziach. Przydają się one również do zadawania obrażeń obszarowych, bo rozbijane nimi dzbany z olejem ulegają natychmiastowemu podpaleniu. Mamy tutaj do czynienia z czymś na wzór wybuchających beczek, choć te starożytne nie ulegają oczywiście eksplozji.
Z płonącymi strzałami można robić jednak inne rzeczy. Doskonale nadają się do podpalania wszystkich materiałów łatwopalnych, np. stogów siana. Co ważne, autorzy uwzględnili to, że Bayek chowający się w ikonicznej dla tej serii kryjówce może zająć się ogniem, jeśli dany stóg siana wcześniej podpalimy. Miłym dla oka detalem jest również to, że takie strzały zostawiają wypalony fragment każdej powierzchni stałej, którą trafimy, a przelatująca przez płomienie zwykła strzała natychmiast zajmie się ogniem. W locie.
Pozostaje oczywiście pytanie, czym posmarowane są strzały Bayeka, że tak łatwo ulegają podpaleniu, ale na ten szczegół możemy akurat przymknąć oko. Przy okazji polecamy obejrzeć powyższy film, bo może okazać się, że nauczycie się technik, które normalnie nieprzyszłyby Wam do głowy.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...