Glen Schofield to prawdziwy weteran branży elektronicznej rozrywki. Amerykanin pracował m.in. w firmach Absolute Entertainment i Crystal Dynamics, ale największą sławę zdobył po transferze do EA Redwood Shores (dziś Visceral Games), gdzie nadzorował powstawanie gry Dead Space. Deweloper znany z niekonwencjonalnych rozwiązań (to on zmusił swoich podwładnych do oglądania zdjęć ofiar konfliktów wojennych i wypadków samochodowych, by mogli oni tworzyć lepiej wyglądające zwłoki) jest dziś szefem studia Sledgehammer Games, które powoli kończy prace nad nową odsłoną serii Call of Duty. Właśnie z tym tytułem związana jest niniejsza ciekawostka.
Schofield wziął udział w panelu poświęconym strzelaninie, który odbył się w ramach imprezy GamesBeat Summit 2017. Amerykanin wyznał podczas tego spotkania, że jego dziadek otrzymał purpurowe serce za swoje zasługi podczas II wojny światowej, ale okupił udział w konflikcie utratą nogi. Opowieści o wyczynach dziadka przekazał młodemu Glenowi tata, więc przyszły założyciel studia Sledgehammer Games miał informacje na temat wojny niemal z pierwszej ręki. Niestety, w trakcie prac nad grą Call of Duty: WWII Schofielda dotknęła osobista tragedia - jego ojciec zmarł.
Tutaj nasza opowieść mogłaby się zakończyć, ale fantastycznym gestem popisali się koledzy dewelopera. Pracujący w Sledgehammer Games scenarzyści postanowili oddać hołd zmarłemu ojcu swojego szefa, nadając identyczne imię głównemu bohaterowi gry Call of Duty: WWII. W ten oto sposób narodził się Ronald "Red" Daniels z 1 Dywizji Piechoty, w którego rolę wcielimy się w kampanii.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...