Kampania w drugiej odsłonie serii Call of Duty rozpoczyna się od epizodu radzieckiego, więc to na barki oficera Armii Czerwonej spada obowiązek nauczenia nas obsługi dostępnych w grze broni. Wasilij Iwanowicz Kozłow nabiera doświadczenia w posługiwaniu się karabinem strzelając do butelek i nabitych na pal pluszowych misiów, a rzuty granatem ćwiczy przy pomocy ziemniaków. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Dla biednych Rosjan ładunki wybuchowe są zbyt cenne, by marnować je na szkolenie każdego kierowanego do walki piechura. W końcu istnieje duża szansa, że ten ostatni i tak już niedługo zginie.
Motyw granata-ziemniaka pojawił się również w następnej grze studia Infinity Ward, czyli Call of Duty 4: Modern Warfare, choć tam pełni już rolę humorystycznego easter egga. Tuż po rozpoczęciu zmagań trafiamy do obozu treningowego brytyjskich sił specjalnych, gdzie przechodzimy szkolenie strzeleckie pod okiem Gaza. Jeśli zajrzymy do małej zbrojowni, której pilnuje szeregowiec Lootz, zauważymy stojącą obok szyby skrzynkę z kartoflami. Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że deweloperzy umieścili tam warzywa specjalnie - wszak obok nich leżą prawdziwe ładunki wybuchowe i granaty dymne. Ziemniaczany wtręt należy potraktować oczywiście z przymrużeniem oka, bo wydaje się mało prawdopodobne, żeby brytyjscy komandosi mieli taki sam problem, jak Rosjanie podczas II wojny światowej.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...