Gra Metro Exodus na PC zadebiutowała oficjalnie dzisiejszego ranka i już na starcie cierpliwość posiadaczy blaszaków została wystawiona na ciężką próbę. Kilka dni temu firma Deep Silver zapowiedziała, że możliwość wcześniejszego pobrania tytułu będzie możliwa wyłącznie na Steamie, który - jak doskonale pamiętamy - został pod koniec stycznia siłą pozbawiony tej strzelaniny. Decyzja ta z oczywistych względów nie spotkała się z ciepłym przyjęciem pecetowców, ale Ci, którzy zdążyli kupić grę w sklepie firmy Valve, cieszyli się z takiego obrotu sprawy. Niestety, niezbyt długo. Rano, kiedy gra została wreszcie odblokowana, okazało się, że deweloperzy zapomnieli umieścić na Steamie pliku wykonywalnego, niezbędnego do odpalenia postapokaliptycznego shootera. Poprawka została wgrana dopiero kilka godzin później, ale niesmak pozostał.
Lekceważące podejście do steamowej wersji gry jest klarownym dowodem na to, że ludzi odpowiedzialnych za wydanie Metro Exodus, niewiele ona obchodziła, choć powinna. Brak pliku .exe to tylko jedna z wtop. Gracze zwracają też uwagę, że nie mogą przechowywać zapisów gry w chmurze, a więc skorzystać z jednej z podstawowych funkcjonalności platformy.
Żeby nie było, po drugiej stronie barykady wcale nie jest lepiej. Firma Epic Games nie zaimplementowała w swojej usłudze mechanizmu do robienia screenshotów, więc te można zrobić wyłącznie zewnętrznymi programami. To zresztą jedna z bardziej absurdalnych wpadek deweloperów ze studia 4A Games. Choć zaimplementowali oni w swoim najnowszym dziele tryb fotograficzny, to - celowo lub nie - nie dołożyli oni przycisku pozwalającego zapisać fotkę. Normalnie nie byłoby to zresztą konieczne, bo na Steamie obrazki łapie klawisz F12, a np. na PlayStation 4 przycisk Share. Funkcjonalność ta jednak ma sens tylko wtedy, gdy platforma pozwala robić screenshoty systemowo. Sklep firmy Epic Games takiego udogodnienia na razie nie posiada.
Podziękujcie Techlandowi, że przykleił naklejkę. Wydawca mistrz zapomniał o tym wspomnieć.
Na koniec jeszcze dwie ciekawe rzeczy. Choć pecetową wersję gry można nabyć w pudełku, a w tymże pudełku znajduje się płyta, na płycie nie znajdziemy pełnej wersji Metro Exodus! Autorzy ograniczyli się wyłącznie do wypalenia małego launchera na nośniku, który ciągnie cały produkt z internetu. Na opakowaniu próżno szukać takiej informacji, bo nie pomyślał o niej wydawca, firma Deep Silver. Przytomność umysłu pracowników Techlandu, który dystrybuuje Metro Exodus w Polsce, sprawiła, że w ostatniej chwili przylepiono do pudełek naklejkę, komunikującą konieczność pobrana 59 GB danych z sieci. Gdyby nie zdecydowano się na taki krok, wszyscy potencjalni kupcy zostaliby wprowadzeni w błąd.
Kwestia wydrukowanej wkładki to w ogóle osobna historia. O ile podstawowa wersja gry zawiera na opakowaniu informację, że gra wymaga do działania platformy firmy Epic Games, pudełka z edycją Aurora mają jeszcze widoczne logotypy Steama, bo zapewne trafiły do drukarni wcześniej niż inne. Żeby zaoszczędzić pieniądze i czas na dodruku nowych opakowań, zdecydowano się zalepić ramkę z symbolem Steama ramką z logotypem Epic Games. Brzmi to wszystko absolutnie niewiarygodnie.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...