Jonathan Dumont z firmy Ubisoft wystosował wczoraj oficjalne przeprosiny do wszystkich graczy, którzy poczuli się urażeni zakończeniem drugiego epizodu dodatku Dziedzictwo pierwszego ostrza do gry Assassin's Creed: Odyssey. Jest to reakcja na negatywną falę komentarzy, która zalała internet zaledwie kilkanaście godzin po premierze rozszerzenia. Producent pokajał się za nietrafioną decyzję dotyczącą obligatoryjnego wydarzenia, które stanowi część przygotowanej przez autorów opowieści. W kolejnych akapitach wytłumaczymy dokładnie o co chodzi, ale z racji tego, że jest to istotny twist fabularny, wszystkich ostrzegamy przed spojlerami mogącymi popsuć rozrywkę.
Najprościej rzecz ujmując, poszło o dziecko, które Alexios lub Kasandra może spłodzić pod koniec wspomnianego epizodu. Wydarzenia tego nie da się ominąć, bo jest ono na stałe wpisane w fabułę. Gracz może jedynie wybrać, czy dzieciak będzie owocem prawdziwej miłości pomiędzy bohaterami sagi czy też zwykłym aktem prokreacji, obliczonym na powstanie potomka. Dla całej opowieści nie ma to jednak większego znaczenia, bo efekt jest taki sam.
Mogłoby się wydawać, że taki rozwój wypadków jest w gruncie rzeczy nieistotny, ale jednak spora grupa fanów poczuła się tym wydarzeniem poruszona. Wbrew pozorom, internetowy lament ma solidne podstawy, a winny jest sam Ubisoft, który zmienił reguły gry w trakcie zabawy. W podstawowej wersji Assassin's Creed: Odyssey Alexios i Kasandra mogli pójść do łóżka z wszystkimi postaciami przewidzianymi do romansu, niezależnie od ich płci. Erpeg był w tej kwestii wyjątkowo liberalny i traktował każdego równo. Deweloperzy nie przygotowali osobnych preferencji seksualnych dla każdej postaci, tak jak zrobili to choćby twórcy serii Mass Effect, więc wszyscy z miejsca byli biseksualistami. Jeśli więc ktoś decydował się na bohatera geja i angażował się w kontakt cielesny wyłącznie z ludźmi tej samej płci, nagła konieczność spłodzenia potomka (nawet mocno uzasadniona fabularnie) okazywała się dla niego absolutnie niedopuszczalna.
Heteroseksualiści również dostali amoku, bo bohaterowie przeznaczeni do prokreacji (w zależności od tego kim gramy, może to być syn lub córka Dariusza) niekoniecznie mogli się wydawać im atrakcyjni. Tak np. było w moim przypadku. Grając Kasandrą, już w pierwszym epizodzie unikałem jak ognia wszelkich dialogów, które mogłyby zbliżyć moją bohaterkę z Natakasem, bo po prostu działał mi on na nerwy. Kiedy więc kilka godzin później gra po prostu zmusiła mnie do przedłużenia rodu poprzez seks z tym lalusiem, nie przyjąłem tego ze zrozumieniem, mimo wyższej racji stanu.
Wspomniany na początku Jonathan Dumont zdołał już przeprosić wszystkich zainteresowanych decyzją podjętą przez deweloperów. Dał on do zrozumienia, że choć producenci chcieli dobrze, ewidentnie źle to rozegrali. Trudno się z takim stwierdzeniem nie zgodzić.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...