Quantcast
Channel: Ciekawostki ze świata gier
Viewing all 1083 articles
Browse latest View live

W grze Battlefield 1 dostępny jest najmniejszy pistolet świata

$
0
0
W 1910 roku austriacki zegarmistrz Franz Pfanni opatentował broń o nazwie Kolibri (pol. Koliber), która w historii wojskowości zapisała się jako najmniejszy pistolet świata. Twórca pukawki bez problemu mieszczącej się w dłoni dorosłego mężczyzny zakładał, że będzie ona przede wszystkim wykorzystywana w samoobronie. Wrażenie robiły nie tylko mikroskopijne rozmiary samego pistoletu, ale również jego kaliber (2.7 mm), więc wynalazek Pfanniego cieszył się sporym powodzeniem. Jeśli wierzyć informacjom znalezionym przez nas w internecie, w czasach I wojny światowej dostępnych było około tysiąca egzemplarzy tej broni, a jej seryjna produkcja zakończyła się dopiero w 1938 roku.


O Kolibrze wspominamy nie bez powodu. Deweloperzy ze studia DICE wykorzystali fakt, że najmniejszy pistolet świata trafił do sprzedaży w 1914 roku i dołączyli go do arsenału w grze Battlefield 1. Fani mający dostęp do wczesnej wersji shootera zdążyli już dobrze udokumentować istnienie tej pukawki, czego dowodem jest zamieszczony niżej film. Trzeba przyznać, że autorzy mieli tutaj nosa - możliwość postrzelania z tak kuriozalnego wynalazku to rzecz, koło której mało kto przejdzie obojętnie.



Shadow Warrior 2 składa hołd dubeltówce z gry Doom II

$
0
0
Gra Shadow Warrior 2 obfituje w różnego rodzaju nawiązania do innych dzieł popkultury - jest ich tak dużo, że prawdopodobnie przez najbliższy miesiąc nie zdołalibyśmy wyczerpać tego tematu. Dość powiedzieć, że praktycznie każdy z kilkudziesięciu środków zagłady dostępnych w polskiej strzelaninie zawiera jakiegoś easter egga, a to w nazwie, a to w wyglądzie pukawki. Świetnym przykładem jest klasyczna dubeltówka z drugiej odsłony serii Doom, za pomocą której Lo Wang również może kłaść pokotem zastępy wrogów.


Dubeltówka była jedyną nową bronią dodaną do gry Doom II: Hell on Earth, ale za to niezwykle mocarną. Super shotgun idealnie nadawał się do szybkiego uziemiania grup mniej wytrzymałych przeciwników, a także osłabiania stworów, które były w stanie przyjąć na klatę większą ilość ołowiu. W Shadow Warrior 2 strzelba ma charakterystycznie obcięte lufy i bez wątpienia jest hołdem złożonym wspomnianej wyżej strzelaninie. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Nie dość, że obrzyn nosi nazwę "The Stick of Doom" (pol. Kijek zagłady), to na dodatek Lo Wang trzyma ją w taki sposób, że znajduje się on niemal na środku ekranu, czyli prawie tak samo, jak w pierwowzorze. Dla porównania, w odświeżonej wersji Dooma, który ukazał się w maju bieżącego roku, dubeltówka również występuje, ale jest przesunięta w prawo, zgodnie z panującymi standardami. Jesteśmy pewni, że swoją decyzją studio Flying Wild Hog chciało nawiązać do drugiej "Zagłady" i sztuka ta wyszła im znakomicie.



Twórcy gry Mafia III wykorzystali słynny kod "451"

$
0
0
Nie tak dawno, bo w sierpniu bieżącego roku, opisaliśmy przypadek wykorzystania kodu "451" w Deus Ex: Rozłam ludzkości. Deweloperzy podobnych do przygód Adama Jensena produkcji od dawna używają tej sekwencji liczb w swoich dziełach, składając jednocześnie hołd starej grze System Shock, gdzie użyto jej po raz pierwszy. Jak się okazało, o słynnym kodzie pamiętali też twórcy Mafii III ze studia Hangar 13. Otwiera on dostęp do windy w jednym z hoteli w mieście New Bordeaux, gdzie rezyduje bandzior znajdujący się na czarnej liście Lincolna Claya.


O istnieniu kodu "0451" dowiadujemy się z przerywnika filmowego, który rozpoczyna atak na hotel Royal, gdzie ukrywa się Tony Derazio. Lincoln może dostać się do siedziby mafioza na dwa różne sposoby, a skorzystanie z uzyskanego kodu to metoda "głośna", od razu informująca gangsterów o obecności intruza. Obecność sekwencji liczb możemy traktować wyłącznie jako trudny do wychwycenia smaczek, bo poza jednym zdaniem w cut-scence nie pojawia się on potem ani razu. Clay nie musi też kodu wpisywać, bo deweloperzy Mafii III w ogóle nie przygotowali takiej opcji.


Na przestrzeni ponad dwudziestu lat, liczba "451" została wykorzystana przez autorów gier co najmniej kilkanaście razy i praktycznie w każdym przypadku był to pierwszy kod (czasem wręcz jedyny), jaki poznawał bohater danej produkcji. Jak wcześniej wspomnieliśmy, tradycję zapoczątkował System Shock z 1994 roku, ale potem sekwencja pojawiała się m.in. w takich tytułach, jak Deus Ex (0451), Deus Ex: Bunt ludzkości (0451), Deus Ex: Rozłam ludzkości (0451), Sytem Shock 2 (45100), Dishonored (451), BioShock (0451), BioShock 2 (1540) i BioShock Infinite (0451).

Gra Football Manager 2017 oferuje różne scenariusze związane z Brexitem

$
0
0
Najnowsza odsłona serii Football Manager, która zadebiutuje na rynku 4 listopada, zaoferuje różne scenariusze związane z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej - poinformował wczoraj serwis The Telegraph. Deweloperzy ze studia Sports Interactive zdecydowali się uwzględnić tzw. Brexit w swoim kolejnym dziele, gdyż ich zdaniem może on mieć istotny wpływ na sytuację obcokrajowców we wszystkich federacjach piłkarskich ze Zjednoczonego Królestwa. W zależności od tego, jaki wariant zostanie wylosowany w trakcie rozgrywki, prowadzenie drużyn angielskich, szkockich, walijskich i północnoirlandzkich doczeka się mniejszych lub większych komplikacji, które każdy profesjonalny menadżer będzie zmuszony wziąć pod uwagę.


Autorzy gry Football Manager 2017 z oczywistych względów nie znają jeszcze wyników negocjacji dotyczących zatrudnienia obcokrajowców w Wielkiej Brytanii, dlatego przygotowali kilka prawdopodobnych scenariuszy. Najłagodniejszy z nich przewiduje, że po wyjściu tego kraju z Unii swobodny przepływ pracowników zostanie utrzymany, dzięki czemu kluby będą mogły kupować piłkarzy na dotychczasowych zasadach. W wersji pośredniej zawodnicy w łatwy sposób zdobędą odpowiednie pozwolenia, natomiast w opcji "hard" sportowcy pochodzący z państw Zjednoczonej Europy będą traktowani w identyczny sposób, jak reszta mieszkańców naszego globu. To właśnie ten ostatni wariant mocno pokrzyżuje działania wirtualnych menadżerów, bo może się okazać, że nie będą oni w stanie ściągnąć do swoich klubów futbolistów, którzy w rzeczywistości są najbardziej rozpoznawalnymi gwiazdami tamtejszych lig.

Oprócz różnych wariantów Brexitu, studio Sports Interactive przygotowało również inne scenariusze z nim związane, do których brytyjskie federacje mogą, ale nie muszą zostać zmuszone. Dobrym przykładem jest przyjęcie systemu włoskiego, gdzie każda drużyna może zatrudnić z góry określoną liczbę zawodników pochodzących spoza Unii Europejskiej. W grze Football Manager 2017 limit ten będzie ruchomy i w najbardziej negatywnej opcji ograniczy on liczbę obcokrajowców do czterech osób. Deweloperzy wskazują, że taka decyzja będzie mieć długofalowe konsekwencje, np. spowoduje wzrost cen zagranicznych zawodników, bo wszystkie kluby zapragną wypełnić cztery wolne miejsca jak najlepszymi graczami. Produkt weźmie nawet pod uwagę fakt, że część młodych piłkarzy nie zechce reprezentować swoich barw narodowych tylko dlatego, że ewentualne przyjęcie brytyjskiego obywatelstwa ułatwi im dostanie się do najbardziej prestiżowej ligi Premier League.

Przykładowa wiadomość dotycząca Brexitu, którą zobaczymy w grze.

Football Manager 2017 jest pierwszą odsłoną tej serii, która w tak dużym stopniu uwzględni wydarzenia polityczne, ale autorzy przekonują, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii może mieć bardzo poważne konsekwencje dla sytuacji piłkarzy grających na Wyspach i dlatego zdecydowali się już teraz zmierzyć z tematem. Referendum w sprawie Brexitu odbyło się 23 czerwca 2016 roku i wówczas 51.89% obywateli biorących udział w głosowaniu opowiedziało się za opuszczeniem Zjednoczonej Europy.

Odnalazł się nowy kandydat do filmowej roli Geralta, medalion już ma

$
0
0
No dobra, żarty na bok. Choć zespół Ich troje czasy największej świetności ma już dawno za sobą, jego lider - Michał Wiśniewski - wciąż potrafi cieszyć się zainteresowaniem plotkarskich serwisów i kolorowych czasopism. Świetną okazją do przypomnienia sylwetki czerwonowłosego wokalisty stał się ostatnio jego piąty, solowy album, który zadebiutował w sklepach 17 czerwca 2016 roku. Na dwupłytowym wydawnictwie znalazły się zarówno nowe kompozycje artysty, jak i remiksy wspomnianej wyżej grupy. Od tamtej pory Wiśniewski w miarę regularnie gości w mediach i opowiada nie tylko o premierowych utworach, ale również o swoim prywatnym życiu.


Wczoraj wokalista wystąpił w programie Pytanie na śniadanie na antenie telewizyjnej "Dwójki", gdzie udzielił kilkunastominutowego wywiadu, a także zaśpiewał piosenkę Sprawy przyziemne z nowej płyty zatytułowanej Nierdzewny. O ile charakterystyczny image artysty nie uległ większej zmianie, dużą niespodzianką okazał się wisiorek, jaki Wiśniewski zawiesił na szyi. Był to bowiem medalion Szkoły Wilka, kojarzony przede wszystkim z Geraltem - bohaterem Wiedźmina Andrzeja Sapkowskiego i serii gier stworzonych przez firmę CD Projekt Red. Próbowaliśmy skontaktować się z muzykiem i zapytać, czy faktycznie jest on tak wielkim fanem przygód wędrownego zabójcy potworów, na jakiego wczoraj wyglądał, ale wszelkie próby spaliły na panewce.

Samsungowi nie podoba się mod do GTA V, w którym wybucha telefon Galaxy Note 7

$
0
0
Koncern Samsung wszelkimi możliwymi sposobami pragnie zatrzeć złe wrażenie po przykrych incydentach związanych z telefonem Galaxy Note 7, mającego tendencję do generowania nadmiernego ciepła i skutkującej zapalaniem się tych urządzeń. Na celowniku koreańskiej firmy znalazła się nawet modyfikacja do gry Grand Theft Auto V, której autor przygotował ładunek wybuchowy w postaci wspomnianego smartfona. Niedawno Samsung zgłosił roszczenia w serwisie YouTube do niektórych filmików prezentujących mod w akcji i doprowadził do ich usunięcia.


Telefon Galaxy Note 7 trafił do sprzedaży 19 sierpnia 2016 roku i niedługo potem okazało się, że część dopiero co wyprodukowanych modeli nie spełnia standardów bezpieczeństwa - niektóre aparaty zapalały się bez przyczyny, a nawet eksplodowały. Początkowo Koreańczycy informowali, że wadę posiada niewielka liczba urządzeń i zobowiązali się do ich wymiany, ale spływające zewsząd raporty o kolejnych incydentach spowodowały, że Samsung ostatecznie wycofał produkt z rynku. Stało się to 11 października, czyli dokładnie dziewięć dni temu.

Internet zareagował na wpadkę koncernu w typowy dla siebie sposób, tworząc przede wszystkim całkiem zabawne memy. Oliwy do ognia postanowił dorzucić też fan gry GTA V ukrywający się pod pseudonimem HitmanNiko, który 1 października udostępnił mod do gry z granatem wyglądającym jak wspomniany telefon. Choć nakładkę nadal można bez problemu ściągnąć ze strony 5Mods, część filmów przedstawiających jego działanie wyparowała już z internetu. Serwis YouTube nie ukrywa w takich przypadkach nazwy podmiotu domagającego się usunięcia materiału video, więc szybko okazało się, że za akcję odpowiada właśnie Samsung. Koreańczycy mogą również postarać się o skasowanie samego moda, ale wydaje się to mało prawdopodobne.

Polski akcent w grze Battlefield 1 - maczuga Bartek wykonana jest z najstarszego polskiego dębu

$
0
0
Twórcy gry Battlefield 1 uznali że drewno pochodzące z Bartka - jednego z najstarszych polskich dębów, który od sześćdziesięciu lat jest prawnie chronionym pomnikiem przyrody - doskonale nada się do zrobienia... maczugi. Nietypowe narzędzie nie jest dostępne na starcie, gdyż zalicza się do legendarnych broni specjalnych, dostępnych jednie po odblokowaniu wszystkich jej części, które można znaleźć w skrzyniach - pakietach bojowych. Deweloperzy przekonują nas, że wykonana z gałęzi drzewa pała jest zabójczo skuteczna, więc wypada im wierzyć na słowo. Nie zapomnieli również poinformować użytkowników swojego dzieła, że dąb Bartek rośnie sobie w najlepsze od ponad 600 lat, co akurat jest prawdą.


W przeszłości zdarzało się wielokrotnie, że polskie akcenty w zachodnich produkcjach odpowiedzialni byli rodzimi tłumacze, ale w tym konkretnym przypadku nie jest to prawda. W oryginalnej, anglojęzycznej wersji gry Battlefield 1 również występuje taka maczuga (Bartek Bludgeon), a to oznacza, że na pomysł musieli wpaść deweloperzy ze szwedzkiego studia DICE.

Dąb Bartek

Polski pomnik przyrody rośnie na terenie leśnictwa Bartków w województwie świętokrzyskim, tuż przy drodze wojewódzkiej z Zagnańska do Samsonowa. Rzeczywisty wiek drzewa (aktualnie wynosi on ok. 680 lat) ustalono dopiero w 1992 roku. Wcześniej przypuszczano, że może ono mieć nawet ponad tysiąc lat.

Twórca Facebooka kocha serię Sid Meier's Civilization

$
0
0
Nie mogliście doczekać się premiery gry Sid Meier's Civilization VI? Nie byliście jedyni! Wielkie zadowolenie z debiutu kolejnej odsłony słynnego cyklu wyraził też sam Mark Zuckerberg. Twórca Facebooka opublikował wczoraj dwie fotografie dotyczące "szóstki" na swoim profilu, a że ten jest obserwowany przez ponad osiemdziesiąt milionów osób, darmowa reklama trafiła do szerokiego grona odbiorców. Pracownicy firmy 2K Games musieli być zachwyceni nieoczekiwaną inicjatywą Zuckerberga, bo trudno sobie wyobrazić, żeby jeden z najbogatszych ludzi świata wziął za to pieniądze.


Zuckerberg zdradził, że Cywilizacja jest jego ulubioną serią gier strategicznych, a po raz pierwszy zetknął się z nią w szkole średniej. To właśnie "Civka" miała spowodować, że Amerykanin zainteresował się programowaniem i rozpoczął kształcenie w tym kierunku. Twórca Facebooka pochwalił się też zdjęciem pudełka z pierwszej odsłony cyklu, na którym widnieje autograf Sida Meiera z dedykacją. Jak sam przyznał, zmagania w "szóstce" zakończy dopiero wtedy, kiedy uda mu się zwyciężyć na ostatnim poziomie trudności. Na start wybrał Amerykanów pod przewodnictwem Theodore'a Roosevelta.




Aktor występujący w grze Fallout 4 przez półtora roku nie wiedział, w jakim projekcie wziął udział

$
0
0
Nie jest żadną tajemnicą, że aktorzy starający się o występ w grach video, często przychodzą na casting nie mając zielonego pojęcia, w jakim projekcie biorą właściwie udział. Duże firmy niechętnie zdradzają tego typu informacje, gdyż najzwyczajniej w świecie chcą utrzymać całe przedsięwzięcie w tajemnicy. Zdarzają się jednak również takie sytuacje, w których zaangażowani przez deweloperów ludzie nie poznają tytułu produkcji nawet po zarejestrowaniu swoich partii dialogowych. Takimi rewelacjami podzielił się niedawno Keythe Farley, człowiek znany z roli Conrada Kellogga w grze Fallout 4.

Conrad Kellogg

Kellogg to jeden z ważniejszych bohaterów niezależnych ostatniej odsłony postapokaliptycznej serii, bo to właśnie on stoi za wydarzeniami, które są motorem napędowym fabuły "czwórki". Choć aktor pełnił dość istotną rolę i nagrał całkiem sporo wypowiedzi na potrzeby Fallouta 4, Bethesda zdradziła mu tytuł gry dopiero półtora roku po wizycie w studio nagraniowym. Farley postawą pracodawcy jest mocno poirytowany, a cała sprawa wyszła na jaw przy okazji niedawnego strajku aktorów, którzy próbowali wymusić na największych wydawcach wzrost stawek za występy w produktach rozrywkowych. Amerykanin zdradził na konferencji prasowej dedykowanej temu wydarzeniu, że znał jedynie nazwisko swojej postaci i to musiało mu przez długi czas wystarczyć. Dodał również, że w żadnej innej branży nie dochodzi do sytuacji, w której aktor nie zna tytułu projektu, nad którym pracuje.

Keythe Farley

358 złotych trzeba zapłacić za DLC, które pozwala obejrzeć bieliznę bohaterek gry Gal*Gun: Double Peace

$
0
0
Dostępna od niedawna gra Gal*Gun: Double Peace może pochwalić się całkiem pokaźnym zestawem dodatków DLC, pozwalających zmieniać kostiumy bohaterek w przebieralni. Większość z nich dostępna jest na razie w edycjach na PlayStation 4 i PlayStation Vita, ale w niedalekiej przyszłości szansę na kupno alternatywnych kiecek otrzymają także pecetowcy. Posiadacze blaszaków mogą za to już teraz wydać pieniądze na rozszerzenia, których próżno szukać w wersjach na konsole. Zaliczają się do nich nakładki zwiększające i zmniejszające biust występujących w grze dziewczyn (za każdą z nich trzeba zapłacić 43 złote) oraz mod pozwalający podglądać bieliznę wspomnianych dam. Ten ostatni kosztuje - uwaga! - 358 złotych!


Choć gra Gal*Gun: Double Peace jest klasycznym rail shooterem i sama w sobie nie oferuje zbyt wiele w kwestii rozgrywki, to jednak produkt japońskiego studia Inti Creates przyciąga uwagę użytkowników ze względu na silne akcenty erotyczne. Właśnie na tych ostatnich deweloperzy z Kraju Kwitnącej Wiśni postanowili dodatkowo zarobić, bo choć występujące w produkcie dziewczyny są dość skąpo odziane, to gracz nie jest w stanie przebić się wzrokiem przez poszczególne kiecki. No chyba, że kupi wydany kilka dni temu dodatek Pheromone Z, umożliwiający podziwianie bielizny bohaterek w trybie zoomu. Ta przyjemność została wyceniona na 82,99 euro, co w przeliczeniu na złotówki według aktualnego kursu walut daje 358 złotych.

Za to płacimy 358 złotych...

Japończycy eksperyment zafundowali jedynie posiadaczom pecetów, którzy grę Gal*Gun: Double Peace otrzymali dopiero pod koniec września. Wcześniej dostępne wersje na konsole nie oferują wymienionych wcześniej dodatków (jedynie dużą liczbę alternatywnych kostiumów), ale nie jest wykluczone, że i w końcu one zostaną wzbogacone o absurdalne rozszerzenia.

Fani odkryli polskie utwory w grze Sid Meier's Civilization VI

$
0
0
Gra Sid Meier's Civilization VI zadebiutowała w miniony piątek i jeszcze tego samego dnia niektórzy fani zaczęli sprawdzać, co kryje się w plikach wyprodukowanej przez studio Firaxis Games strategii. Dość szybko wyszło na jaw, że pełna wersja "szóstki" zawiera niewykorzystane utwory muzyczne, które zostały wyraźnie oznaczone przez deweloperów jako te, przyporządkowane polskiej nacji. Ścieżka dźwiękowa zawierająca rodzime kompozycje wylądowała natychmiast w sieci, a sympatycy Civki znad Wisły otrzymali nieoficjalne potwierdzenie, że nasz kraj wzbogaci listę dostępnych cywilizacji, prawdopodobnie za pośrednictwem dodatku DLC.


Polacy po raz pierwszy pojawili się w kultowej serii dopiero w jej piątej odsłonie, a stało się to za pośrednictwem rozszerzenia Nowy wspaniały świat. Twórcy "szóstki" nie powiedzieli dotąd wyraźnie, że nasz kraj ponownie znajdzie się wśród wyróżnionych frakcji, ale dali też do zrozumienia, że taki scenariusz jest brany pod uwagę. Obecność plików muzycznych dość jasno sugeruje, że odpowiednie kroki w tym kierunku zostały już zrobione i jest prawie pewne, że już niedługo Polska zaznaczy swą obecność w Civilization VI. Istnieje prawdopodobieństwo, że stanie się to dopiero w pierwszym dużym dodatku, ale my obstawiamy, że wydarzy się to znacznie wcześniej.


Na koniec warto dodać, że niektóre motywy, które możecie usłyszeć powyżej, kojarzą się z popularną kolędą Pan Jezus już się zbliża. Zasadnicze różnice pomiędzy poszczególnymi kompozycjami to wynik specyficznego podejścia twórców Sid Meier's Civilization VI do kwestii ścieżki dźwiękowej. W "szóstce" muzyka zmienia się w zależności od epoki, od prymitywnej do bardziej rozbudowanej.

WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...

Jeden z fanów gry Cities Skylines odtworzył San Francisco w skali 1:1

$
0
0
Użytkownik Steama ukrywający się pod pseudonimem radiativeDoctor jest Francuzem i jak sam przyznaje, tylko raz wybrał się z wizytą do San Francisco. Miasto zrobiło jednak na nim na tyle duże wrażenie, że kiedy zaczął grać w Cities: Skylines i zobaczył kryjące się w tej produkcji możliwości, postanowił odtworzyć go w skali 1:1. Karkołomne zadanie zakończyło się ostatecznie sukcesem, chociaż nasz bohater musiał mocno kombinować, żeby osiągnąć zamierzony cel. Dość powiedzieć, że samo projektowanie jednej z największych amerykańskich metropolii zajęła mu ponad dwieście godzin, wliczając w to analizę zdjęć z serwisu Google Maps.


Zbudowanie miasta okazałoby się niemożliwe bez modów i dodatkowej zawartości dostępnej w Warsztacie Steam. RadiativeDoctor użył około sześćdziesięciu różnych nakładek i pobrał ponad tysiąc plików, głównie budynków maksymalnie podobnych do konstrukcji, które stoją w odwzorowywanym mieście. Sam proces budowy okazał się bardzo uciążliwy. W śródmieściu praktycznie każdy obiekt został wstawiony ręcznie, a jakby tego było mało, Francuz musiał bardzo umiejętnie zarządzać strefami budowlanymi, by w odpowiednich miejscach powstało dokładnie to, czego oczekiwał. Fan korzystał przy tym z trybu sandboksowego i zdjął ograniczenie w ilości gotówki na inwestycje. Bez tego oszustwa nie byłby w stanie zaprojektować metropolii o takiej skali.


Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do przejrzenia obszernej galerii obrazków, którą udostępnił twórca wirtualnego San Francisco. Warto porównać efekty jego prac ze zdjęciami z Google Maps, bo dopiero wtedy widać, z jakim wyzwaniem zmierzył się radiativeDoctor.

Tommy Vercetti to jedyny bohater serii gier Grand Theft Auto, który nie wypowiada słowa "fuck"

$
0
0
Studio Rockstar North bardzo długo wzbraniało się przed używaniem wulgaryzmów w serii GTA. Do premiery gry Grand Theft Auto: San Andreas stanowiły one prawdziwą rzadkość w rozmowach bohaterów, na dodatek scenarzyści cyklu jak ognia unikali anglojęzycznego słowa "fuck". Dość powiedzieć, że zarówno w Grand Theft Auto III, jak i w Grand Theft Auto: Vice City, ten popularny wyraz nie pojawił się w dialogach ani razu, siłą rzeczy nie mogli więc go wypowiadać Claude i Tommy Vercetti. W przypadku tej pierwszej postaci byłoby to zresztą trudne, bo jak doskonale pamiętamy - protagonista "trójki" w ogóle nie otwierał swoich ust.


Spośród wszystkich mówiących (głównych) bohaterów serii GTA, Vercetti jest więc jedynym człowiekiem, który... nie przeklina. Sporadyczne wulgaryzmy w kwestiach gangstera są oczywiście obecne, ale trudno porównywać go do takich postaci, jak choćby Trevor Phillips z "piątki". Generalnie utarło się, że w każdej kolejnej odsłonie tego cyklu wulgaryzmów jest coraz więcej. O ile w San Andreas fani wyłapali 365 "fucków", tak w "czwórce" było ich w sumie 797. Wciąż nie znana jest dokładna liczba bluzgów w GTA V, ale można śmiało założyć, że ostatnia produkcja szkockiego teamu przesuwa tę granicę jeszcze dalej.

"No Man's Sky było błędem" - twierdzą twórcy gry i szybko usuwają kontrowersyjną wiadomość z Twittera

$
0
0
Sporo wody upłynęło w Wiśle od momentu, w którym studio Hello Games przestało komunikować się z fanami gry No Man's Sky za pośrednictwem mediów społecznościowych. Sean Murray był wcześniej bardzo aktywny na Twitterze, ale od ponad dwóch miesięcy nie opublikował żadnego nowego posta na swoim koncie, co niezbyt dobrze świadczy o podejściu tego dewelopera do mocno krytykowanego produktu. Oszukani przez twórców ludzie mają za złe brytyjskiemu studiu, że nabrało wody w usta i nie chce zmierzyć się z problemem fałszywych obietnic danych przed premierą. Wszystko wskazywało na to, że nic się w tej kwestii już nie zmieni, ale zupełnie nieoczekiwanie w sieci pojawił się nowy tweet, który jeszcze bardziej dolał oliwy do ognia.


Wiele mówiąca wiadomość "No Man's Sky było błędem" została opublikowana nie na prywatnym koncie Murraya, ale na profilu studia Hello Games, choć według informacji uzyskanych przez Polygon, za jego wysłanie odpowiada nie kto inny, ale ten najbardziej kojarzony z projektem deweloper. Tweet został szybko skasowany, a status firmowego konta ustawiony na "prywatny", dlatego początkowo fani podejrzewali, że ktoś się na nie włamał. Dziennikarze wspomnianego wyżej serwisu otrzymali jednak mejla od Seana Murraya i uzyskali potwierdzenie, że była to jego sprawka. Wiadomość usunął rzekomo inny pracownik, a sam Murray dał do zrozumienia, że w zespole nastroje są minorowe.


Dzisiejszy tweet jest najlepszym dowodem na to, że studio Hello Games bardzo źle zniosło olbrzymią falę krytyki po premierze gry No Man's Sky. Produkt był sprzedawany na obu platformach (PC i PlayStation 4) w pełnej cenie sześćdziesięciu dolarów, ale nie dostarczył on wielu obiecywanych przez deweloperów atrakcji. Rozczarowania nie kryli nie tylko branżowi specjaliści, ale również fani. Na Steamie tylko 31% z blisko 80 tysięcy recenzji jest pozytywnych. W ciągu ostatnich trzydziestu dni dobrą opinię o najnowszym dziele Brytyjczyków wyraziło zaledwie 9% nabywców...

Aktualizacja (28 października 2016 roku, 16:58) - przed kilkunastoma minutami Sean Murray oznajmił na swoim prywatnym koncie twitterowym, że firma padła ofiarą hakera. Jest to jego pierwsza wiadomość dewelopera od 18 sierpnia bieżącego roku. W tym momencie nie wiadomo, czy włamywacz odpowiada również za wysłanie opisanego wyżej mejla do serwisu Polygon.

Vader wciąż pamięta o utworze nagranym na potrzeby pierwszego Wiedźmina

$
0
0
Wydaniu pierwszego Wiedźmin w naszym kraju towarzyszyła płyta, gdzie znalazły się rozmaite utwory inspirowane tą grą. Krążek ten jest warty uwagi nie tylko dlatego, że znalazła się na nim kompozycja Marcina Przybyłowicza o nazwie Trial of Herbs, która była pierwszym wkładem w wiedźmińskie uniwersum późniejszego twórcy muzyki do "trójki". Album zawierał także kawałek death metalowej formacji Vader, napisany specjalnie na zamówienie firmy CD Projekt. Utwór nosił tytuł Sword of the Witcher i jak się niedawno okazało, olsztyńska grupa nadal wykonuje go na koncertach w charakterze bisa.


Vader koncertował ostatnio w Azji i zapis jednego z występów wchodzących w skład tej trasy wylądował pod koniec września w serwisie YouTube. Sword of the Witcher był ostatnim kawałkiem wieczoru, co jest całkowicie zrozumiałe - zespół nie umieścił nigdy tego utworu na żadnym wydawnictwie i stanowi on raczej ciekawostkę w bogatym dorobku istniejącej od ponad trzydziestu lat grupy. Na niektórych płytach olsztynian można było jedynie spotkać się z teledyskiem, który również powstał w 2007 roku, by promować Wiedźmina. Znajdziecie go poniżej, podobnie jak wspomniany zapis koncertu w Hongkongu, w bardzo dobrej jakości.



Utwór Sword of the Witcher rozpoczyna się po godzinie i trzech minutach koncertu.


Twórca moda Brutal Doom opublikował swoje nowe dzieło - grę Brutal Doom 64

$
0
0
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, twórca rewelacyjnego moda Brutal Doom do gry Doom II: Hell on Earth opublikował wczoraj swój nowy produkt - grę Brutal Doom 64. Długo oczekiwane dzieło brazylijskiego programisty z technicznego punktu widzenia również jest nakładką na drugą odsłonę słynnej serii (wymaga pliku .wad z dowolnej edycji tego FPS-a), ale w rzeczywistości Marcos Abenante przygotował kompletnie odświeżony tytuł, zawierający autorskie misje i rzeczy, których próżno szukać w strzelaninie Doom 64. Musimy bowiem pamiętać, że to właśnie shooter wyprodukowany z myślą o konsoli Nintendo 64 stanowił bazę dla całego projektu.


Pierwsze gry z serii Doom doczekały się dawno temu kilku portów na konsole, ale z reguły były to niezbyt udane konwersje "jedynki". Dla odmiany, posiadacze Nintendo 64 otrzymali w 1997 roku coś zupełnie nowego - klasyczną strzelaninę ze znacznie poprawioną grafiką, zmodyfikowanymi środkami zagłady i poziomami, których próżno szukać w pierwowzorze. Fani serii już lata temu dokonali udanych prób przeniesienia tej produkcji na pecety, ale dziś trudno je nawet uruchomić. Abenante postanowił zmierzyć się z tematem po latach i zrobił to w typowym dla siebie stylu - projektując zupełnie nowe dzieło.


Brutal Doom 64 jest modem o zupełnie innym ciężarze gatunkowym, niż jego poprzednik. Brazylijczyk skupił się przede wszystkim na budowaniu niepokojącej atmosfery, odsuwając na dalszy plan radosną rozwałkę piekielnych pomiotów. Dość powiedzieć, że w grze nie zostały uwzględnione widowiskowe egzekucje, a większość czasu spędzamy na przemierzaniu klaustrofobicznych, skąpanych w mroku korytarzach. Jednocześnie autor pokusił się o wprowadzenie potworów, które zostały wycięte z Dooma 64 ze względu na ograniczenia pamięci. Pojawiła się nawet broń laserowa, widoczna na wczesnych materiałach promocyjnych, ale również usunięta z finalnej wersji strzelaniny na Nintendo 64.

Cenzura gry Mafia III w Japonii - nie skończyło się na zasłonięciu sutków

$
0
0
Studio Hangar 13 przygotowało specjalną wersję gry Mafia III na rynek japoński, która zaoszczędziła mieszkańcom Kraju Kwitnącej Wiśni gorszącego widoku golizny. Ostatnia odsłona gangsterskiego cyklu dołączyła w ten sposób do obszernego grona tytułów, ocenzurowanych specjalnie z myślą o tamtejszym rynku. Twórcy Mafii dokonali podobnej korekty również w przypadku drugiej odsłony cyklu, ale tym razem bardziej się postarali. Żenujące czarne paski na zdjęciach z magazynu Playboy zastąpiły mniej inwazyjne gwiazdki umieszczone na sutkach modelek.


Korekta dokonana przez deweloperów nie ograniczyła się wyłącznie do rozkładówek i obrazów Vargasa - nowego typu znajdziek w Mafii III, które również przedstawiają roznegliżowane damy. Autorzy ubrali w bieliznę wszystkie prostytutki prezentujące swoje wdzięki w domach publicznych, a także zmodyfikowali słynną już scenę seksu gejowskiego, której świadkami jesteśmy w łaźni. Rozochoceni panowie nie uprawiają tam już stosunku analnego, ale całują się. Zmiana jest dość zaskakująca, bo z reguły twórcy gier w takich przypadkach usuwają lub przysłaniają wirtualne postaci, zamiast przygotować dodatkowe animacje. Wszystkie opisane przypadku możecie zobaczyć poniżej na materiale przygotowanym przez kanał Censored Gaming.


Dzięki nieuwadze pasażera metra poznaliśmy tytuł nowych przygód Lary Croft - Shadow of the Tomb Raider

$
0
0
Od premiery gry Rise of the Tomb Raider minął już prawie rok i wszystko wskazuje na to, że przez ten czas firma Square Enix podjęła już kroki mające na celu stworzenie kontynuacji przygód Lary Croft. Nowa odsłona odświeżonej niedawno serii może nosić tytuł Shadow of the Tomb Raider, o ile sprawdzą się sensacyjne doniesienia jednego z użytkowników Reddita. Człowiekowi ukrywającemu się pod pseudonimem Tripleh280 udało się sfotografować ekran laptopa jednego z pasażerów metra w Montrealu, na którym dobrze widoczny był logotyp produktu.


Tripleh280 wykorzystał daną od losu szansę i gdy tylko zobaczył, co jego sąsiad wyświetla na ekranie komputera, natychmiast sięgnął po telefon. Zdjęcie nie jest perfekcyjne, ale nie ma najmniejszych wątpliwości, jakiego tytułu dotyczy. Istnienie dokumentu opisującego grę jest pierwszym dowodem na to, że Square Enix nie daje odpocząć swojej podopiecznej i już wkrótce uwikła ją w kolejną niezwykłą przygodę. Wszystko to przy założeniu, że nie mamy tu oczywiście do czynienia ze sprytną manipulacją. Wyobraźnia fanów w temacie tworzenia fake'ów nie zna granic i już wcześniej zdarzało się, że świetnie prezentujące się materiały okazywały się zwyczajną podpuchą.


O prawdziwości zdjęcia przekonani są natomiast dziennikarze serwisu Kotaku, którzy powołali się na anonimowe źródło i potwierdzili, że kolejna odsłona serii faktycznie będzie nazywać się Shadow of the Tomb Raider. Dodali oni również, że gra powstaje w studiu Eidos Montreal, a nie w zlokalizowanej w San Francisco firmie Crystal Dynamics, co tłumaczyłoby to, dlaczego pasażer metra z kanadyjskiego miasta miał na swoim laptopie prezentację. Nie musi to być jednak prawda. Choć Crystal Dynamics odpowiada za pamiętny reboot cyklu Tomb Raider, to deweloperzy z Montrealu także brali czynny udział w produkcji obu gier.

W grze Titanfall 2 katapultowaniu się towarzyszą całkiem zabawne hasła

$
0
0
Autorzy gry Titanfall 2 ze studia Respawn Entertainment postanowili ubarwić w swoim najnowszym dziele dramatyczny proces katapultowania się pilota z "konającego" Tytana. Za każdym razem, kiedy nasza maszyna ulega krytycznym uszkodzeniom, gracz może uniknąć śmierci w wyniku eksplozji, pociągając za zlokalizowaną w kokpicie dźwignię. Podczas wykonywania tej czynności warto spoglądać na ekran znajdujący się tuż przed nami, bo wyświetlają się tam bowiem różnego rodzaju hasła, niekiedy całkiem zabawne.


Fani strzelaniny zdążyli dobrać się już do plików gry i wyciągnęli wszystkie pojawiające się na wspomnianym ekranie zdania. Szybko okazało się, że pięć z nich to standardowe komunikaty, natomiast pozostałe 26 to hasełka nietypowe i rzadkie. Trudno w tym momencie powiedzieć, jak procentowo przedstawia się szansa na ich wyświetlenie, ale musi ona być niewielka, bo sporo użytkowników zdołało do tej pory zobaczyć zaledwie kilka z nich.


Co mają do powiedzenia Tytany pilotowi, kiedy mają ulec eksplozji? Wśród tradycyjnych komunikatów znajdziemy tak trywialne zdania, jak "Katapulta uruchomiona" czy "Zniszczenie rdzenia zainicjowane". Ciekawiej robi się jednak, jeśli spojrzymy na listę haseł rzadkich. "Było miło", "Protokół <3", "Do następnego razu", "Pomścij mnie", "Leć głupcze", "W razie wątpliwości, atakuj", "Bierz ich tygrysie", "Życzę dobrego dnia" i "Do zobaczenia po drugiej stronie" to zaledwie kilka przykładów. Trzeba uczciwie przyznać, że autorzy wpadli na rewelacyjny pomysł, bo nietypowe odzywki naszego podopiecznego budzą lekkie rozbawienie i wprowadzają nieco "życia" do bezdusznej przecież maszyny.

Węgierski animator pokazuje, jak powinno wyglądać intro remastera GTA: Vice City

$
0
0
Wielu miłośników serii GTA z chęcią zobaczyłoby w jej nowej odsłonie powrót do klimatów lat osiemdziesiątych i miasta Vice City, które ostatni raz przyszło nam zwiedzać w wydanym dziesięć lat temu Grand Theft Auto: Vice City Stories. Nikt pewnie nie obraziłby się też, gdyby studio Rockstar North pokusiło się o porządnego remastera jednej z najlepszych produkcji w historii tego cyklu, czyli GTA: Vice City. Deweloperzy nie zdradzają na razie planów dotyczących dalszego rozwoju swojego złotego dziecka, więc niektórzy fani biorą sprawy w swoje ręce. Dobrym tego przykładem jest krótki film, opublikowany wczoraj w serwisie YouTube.


Węgierski animator Balázs Kalocsai zaprezentował swoją wizję odświeżonej edycji Grand Theft Auto: Vice City, ofiarując fanom pełne intro gry. Autor wykorzystał materiały graficzne z oryginalnej produkcji, następnie mocno je podrasował, a całość zrealizował w konwencji cut-scenek charakterystycznych dla trzeciej odsłony cyklu Max Payne. Efekt końcowy jest absolutnie rewelacyjny i wart obejrzenia. Gdyby Rockstar przygotował remastera w podobnej konwencji, nasza ekipa pierwsza ustawiłaby się w kolejce do kupna.


Viewing all 1083 articles
Browse latest View live