Doug Cockle jest takim człowiekiem dla anglojęzycznych fanów Wiedźmina, którym dla Polaków jest Jacek Rozenek. Amerykański aktor podkłada głos Geraltowi od początku istnienia wielbionej nad Wisłą serii, więc na Zachodzie raczej nikt nie wyobraża sobie, żeby ktokolwiek mógłby go zastąpić. Warto nadmienić, że już wkrótce Cockle przebije naszego rodaka pod względem liczby występów w roli słynnego zabójcy potworów. 19 października 2018 roku do sklepów trafi bowiem gra Soulcalibur VI, gdzie Geralt jest jednym z pierwszoplanowych bohaterów (firma Bandai Namco umieści go nawet na okładce tej produkcji). Na taki angaż nie może z kolei liczyć Rozenek, bo lokalny dystrybutor - firma Cenega - nie planuje lokalizacji tej gry.
Jeśli firma CD Projekt Red nie złamie swoich postanowień w kwestii dalszego rozwoju Wiedźmina (deweloperzy uparcie powtarzają, że dodatek Krew i wino był pożegnaniem z Rivem), Soulcalibur VI będzie ostatnim projektem, w którym Cockle wystąpi jako Geralt. Amerykanin łudzi się jednak, że na tym przygoda warszawskiego studia z popularną marką się nie skończy. W wywiadzie dla serwisu Gamereactor aktor wyznał, że gdyby to od niego zależało, stworzyłby Wiedźmina 4, ale tym razem obsadziłby w głównej roli przybraną córkę Geralta, czyli Cirillę. Doug stwierdził również, że rajcującą kwestią byłyby odwiedziny innych światów, o których dziewczyna wspomina w Dzikim Gonie podczas rozmowy z Rivem. Jednym z nich jest świat ludzi z metalem w głowach i podróżujących latającymi statkami - fani Wiedźmina widzą w tym nawiązanie do Cyberpunka 2077 i łudzą się, że w powstającej aktualnie grze Ciri zaliczy gościnny występ.
Wypowiadając się o Wiedźminie 4, Cockle mówił oczywiście w swoim imieniu, wyraźnie podkreślając, że nic nie wie o potencjalnej kontynuacji serii. Warto mieć to na uwadze, bo stwierdzenia aktora w żadnej mierze nie sugerują, iż taka gra faktycznie powstaje.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...