Aż 38% posiadaczy gry Detroit: Become Human zdołało już dotrzeć do finału opowieści o trójce androidów, co jest bardzo dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę fakt, że średnio 30% graczy kończy gry, które kupuje. Deweloperzy ze studia Quantic Dream z pewnością będą zadowoleni z tego wyniku, ale już z werdyktu, jaki wystawili fani elektronicznej rozrywki na temat ich najnowszej dzieła, niekoniecznie. Przeważająca większość osób uważa bowiem, że żadna ze scen w Detroit nie zrobiła na nich szczególnego wrażenia, a to dla twórców interaktywnych filmów jest prawdziwą katastrofą.
Źródłem tych informacji jest ankieta, jaka pojawia się po napisach końcowych w Detroit: Become Human. O sondzie tej pisaliśmy szerzej kilka dni temu, ale wówczas nie zaliczyliśmy jeszcze gry, więc nie wiedzieliśmy, że tuż po napisach końcowych produkt serwuje graczom dwa dodatkowe pytania. Jedno z nich dotyczy właśnie wrażeń, jakie towarzyszyły nam podczas rozgrywki. Aż 80% fanów odpowiedziało, że żadna scena nie wywołała na nich szczególnego wrażenia, 6% użytkowników stwierdziło, że zdarzało się to czasem i tylko 14%, że często.
Detroit: Become Human jest interaktywnym filmem, gdzie fabuła gra pierwsze skrzypce, dlatego autorzy ze studia Quantic Dream pokusili się o liczne zwroty akcje, sceny wzruszające i wstrząsające. Z ankiety wynika, że ich wysiłki spełzły na niczym, bo odbiorców ta opowieść nie kopie jednak tak mocno, jak powinna. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że gracze mają tendencje do głosowania zerojedynkowego i odpowiedź "nie", niekoniecznie oznacza, że produkt ich nie wciągnął, ale i tak przytłaczająca liczba negatywnych reakcji budzi olbrzymie zaskoczenie. David Cage, który kreuje się na boga wciągających fabuł, z pewnością ma o czym myśleć.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...