Jeden z użytkowników Reddita zwrócił wczoraj uwagę na niepokojącą tendencję związaną z ostatnimi odsłonami serii Call of Duty. Dotyczy ona map przeznaczonych do zmagań w trybie multiplayer, a konkretnie ich malejącą z roku na rok liczbą. Zdaniem wspomnianego fana, niewielki garnitur aren do potyczek wieloosobowych sprawia, że gracze szybko ulegają znużeniu, wskutek czego zainteresowanie danym tytułem spada w drastycznym tempie. Coś musi być na rzeczy, bo na Reddicie coraz donośniejsze są głosy o niewystarczającej liczbie standardowych map w grze Call of Duty: WWII, a przecież strzelanina trafiła do sklepów niespełna dwa tygodnie temu.
Śledztwo przeprowadzone przez fana wykazało pewną prawidłowość w decyzjach podejmowanych przez deweloperów (przypominamy, że kolejne odsłony serii Call of Duty dostarczane są przez trzy różne studia - Treyarch, Infinity Ward i Sledgehammer Games). Od kilku lat liczba map oferowanych w podstawowych wersjach gier systematycznie maleje, podczas gdy liczba aren dostarczanych za pośrednictwem płatnych dodatków DLC utrzymuje się na stałym i znacznie wyższym poziomie. Mniejsza liczba map w rotacji ma wpływ na to, jak oceniana jest zawartość całego trybu multiplayer niedługo po premierze strzelaniny. Gracze odnoszą wrażenie, że walki toczą się w tych samych lokacjach, więc szybciej zniechęcają się do sieciowej rywalizacji.
Badanie okazało się bezlitosne dla deweloperów. Czasy, w których przygotowywali oni szesnaście aren na start, minęły bezpowrotnie wraz z zakończeniem miniserii Modern Warfare. O ile w Black Ops III i Ghosts udawało się dostarczyć czternaście mapek na premierę, tak później ich liczba systematycznie malała. Mało tego, niedawne Call of Duty: WWII zanotowało w tym względzie najgorszy wynik w historii, bo studio Sledgehammer Games przygotowało zaledwie dziewięć lokacji do rywalizacji w sieci! Ostatnio tak źle było w 2006 roku, kiedy na rynek trafiła gra Call of Duty 3, choć nawet tam udało się upchnąć dziesięć map w pakiecie. Call of Duty: WWII nie wygląda, co prawda, tak niekorzystnie, kiedy do ogólnej puli wliczymy także trzy areny wchodzące w skład trybu Wojna i jedną mapę do walk z zombiakami, ale badanie nie uwzględniało żadnego ze "specjalnych" wariantów rozgrywki, również tych obecnych w poprzednikach.
Małą liczbę map na starcie w Call of Duty: WWII z pewnością zrekompensują nadchodzące dodatki DLC. Jeśli studio Sledgehammer Games wpisze się w panującą od kilku lat tendencję, w przyszłości możemy się spodziewać co najmniej szesnastu dodatkowych aren do potyczek w internecie. Trudno jednak uznać to za pozytyw. Kiedy do sklepów trafiały gry z miniserii Modern Warfare, dodatkowe mapy również były tworzone, ale gracze mieli ich odpowiednio dużą liczbę na premierę. Teraz o takim komforcie mogą oni co najwyżej pomarzyć.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...
- Call of Duty: WWII to pierwsza od dwunastu lat gra z tej serii, w której zdrowia nie odzyskuje się automatycznie
- Fantastyczny gest twórców Call of Duty: WWII - deweloperzy złożyli hołd zmarłemu ojcu swojego szefa, nadając identyczne imię głównego bohaterowi gry
- Silnik trzeciego Quake'a napędzał niemal wszystkie gry z serii Call of Duty