Gracze, którzy przymierzają się do wymaksowania nowej odsłony serii Wolfenstein, mają piekielnie trudny orzech do zgryzienia. Deweloperzy ze studia MachineGames tym razem mocno pojechali po bandzie i przygotowali fanom wyzwanie, które zaliczy co najwyżej garstka śmiałków. Mowa tu o osiągnięciu "Mein Leben", wymagającym ukończenia strzelaniny na ostatnim, najwyższym poziomie trudności. Żeby to zrobić, trzeba wykazać się nie lada umiejętnościami. Trofeum zostanie dopisane do konta użytkownika tylko pod jednym warunkiem, a jest nim uporanie się z kampanią bez jakiegokolwiek zgonu.
Wyzwanie jest ogromne, bo Wolfenstein II: The New Colossus nie uznaje żadnych półśrodków. Nie dość, że grę trzeba ukończyć na jednym życiu, to na dodatek nie działają jakiekolwiek formy zapisu dokonań - ani manualne, ani checkpointy. Oznacza to, że kampanię trzeba zaliczyć podczas jednego posiedzenia, a po każdym zgonie zabawa zaczyna się od początku. Jedyną dobrą wiadomością jest to, że "Mein Leben" nie wpływa na zwiększenie żywotności przeciwników. Mamy więc tu do czynienia z poziomem trudności "Jestem wcieleniem śmierci", tylko w trybie permadeath.
Statystyki osiągnięć w Steamie sugerują, że komuś udało się już tej trudnej sztuki dokonać. Fani powątpiewają jednak, że trofeum zostało zdobyte uczciwie - pecet daje zbyt duże pole manewru do oszustw, żeby traktować wyczyn stuprocentowo serio. Prawdziwym testem sprawności graczy ma się okazać dopiero wersja na konsole PlayStation 4 i Xbox One. Tutaj - przynajmniej na razie - próżno szukać śmiałków, którzy wykonali zadanie.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...