Do tej pory ukazało się piętnaście dużych gier z serii Call of Duty i w zdecydowanej większości z nich zdrowie bohaterów odnawiało się w sposób niekontrolowany przez gracza. Tylko trzy odsłony cyklu pozwalały odzyskiwać żywotność metodą klasyczną, czyli za pomocą apteczek: Call of Duty, Call of Duty: Finest Hour i Call of Duty 2: Big Red One. Mogłoby się wydawać, że powszechnie stosowany dziś moduł autoregeneracji zostanie wykorzystany również w nadchodzącej strzelaninie studia Sledgehammer Games, ale wiemy już, że tak się nie stanie. Call of Duty: WWII powróci do korzeni i z miejsca odrzuci system, który w tej serii strzelanin rządził przez ostatnie dwanaście lat.
Automatyczna regeneracja zdrowia została wprowadzona w grze Call of Duty 2, czyli w 2005 roku. Firma Infinity Ward całkowicie wycięła ze swojego dzieła apteczki i zaproponowała zupełnie inne rozwiązanie - po odniesieniu obrażeń bohater musiał znaleźć schronienie i cierpliwie poczekać, aż liczba punktów życia zostanie przywrócona do maksymalnej wartości. Nowatorski system nie przypadł początkowo graczom do gustu i był bardzo mocno przez nich krytykowany. Inni deweloperzy poszli jednak szlakiem wytyczonym przez studio Infinity Ward i wkrótce pomysł ten stał się standardem. Dziś trudno wyobrazić sobie rewolucję w postaci powrotu apteczek do pierwszoosobowych strzelanin, choć niektórzy twórcy z uporem maniaka implementują taki sposób odzyskiwania zdrowia. Dobrym przykładem jest wydany w ubiegłym roku Doom.
![]()
Tak Call of Duty 2 informowało nas o kiepskim stanie zdrowia.
W Call of Duty: WWII również nie uświadczymy apteczek, przynajmniej takich walających się pod nogami. Studio Sledgehammer Games poinformowało, że medykamenty będą wręczane bohaterowi przez lekarzy, którzy towarzyszyć nam będą we wszystkich działaniach na froncie. Co ciekawe, w podobny sposób będziemy również zdobywać amunicję do pistoletów i karabinów.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...
