Nie jest już żadną tajemnicą, że słynna Normandia z serii gier Mass Effect doczeka się w jej najnowszej odsłonie następcy. Tempest z Andromedy będzie pełnić podobną funkcję, jak statek kosmiczny komandora Sheparda w zakończonej niedawno trylogii - gracz otrzyma możliwość przechadzki po jego pokładzie, porozmawiania z członkami załogi, a także wybrania celu podróży do znajdujących się w odległej galaktyce systemów gwiezdnych. W tym ostatnim przypadku lot będzie odbywać się automatycznie po wskazaniu interesującego nas układu, ale pierwotnie firma BioWare zakładała, że samodzielnie chwycimy za stery podczas takich wycieczek. Zupełnie jak w No Man's Sky.
O planie samodzielnego pilotażu statku poinformował Mac Walters (dyrektor kreatywny projektu Mass Effect: Andromeda) redaktorów magazynu Game Informer. Z jego słów wynika, że deweloperzy podjęli próbę zaprojektowania mechaniki rozgrywki odpowiedzialnej za latanie Tempestem i stworzyli nawet kilka prototypów, ale ostatecznie z niej zrezygnowali. Zdaniem Waltersa robiły one wrażenie, ale w stopniu niewystarczającym, aby wdrożyć je do oczekiwanej przez fanów produkcji. Gracze będą musieli zatem zadowolić się znanym z trylogii systemem podróży, który automatycznie kierował Normandię do celu po jego wybraniu. Warto nadmienić, że z podobnych względów z planów sterowania okrętem zrezygnowało kiedyś studio Piranha Bytes w grze Risen 2: Mroczne wody. Co ciekawe, statkiem dało się pokierować w "trójce", ale trudno było uznać przygotowany przez Niemców model pływania za dobry i satysfakcjonujący.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...