FIFA 17 mogła być pierwszą odsłoną tej popularnej serii, w której wystąpiliby reprezentanci Islandii. Mogła być, ale ostatecznie nie będzie, bo tamtejszy związek piłki nożnej (KSÍ - Knattspyrnusamband Íslands) odrzucił propozycję firmy EA Sports. Deweloperzy zaoferowali federacji za wszystkie prawa zaledwie 15 tysięcy dolarów i zdaniem jego prezesa Geira Thorsteinssona, nie była to propozycja uczciwa. O fiasku rozmów pomiędzy obiema stronami napisał przedwczoraj serwis BBC, sprawą - ze zrozumiałych względów - zainteresowały się również media z tego małego, skandynawskiego kraju.
Choć studio EA Sports współpracuje z FIF-ą od dwudziestu trzech lat, nie oznacza to, że może z automatu uwzględniać w swojej serii wszystkie federacje piłkarskie - z każdą przedstawiciele firmy muszą dogadać się oddzielnie. W "siedemnastce", która zadebiutuje na rynku w najbliższy wtorek, pojawią się w sumie 47 reprezentacje. Islandia znalazła się w kręgu zainteresowań deweloperów po świetnym występie na tegorocznych Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej, gdzie wyeliminowała znacznie wyżej notowaną Anglię i dotarła aż do ćwierćfinału. Aktualnie piłkarze z maleńkiej wyspy zajmują 27. miejsce w rankingu FIFA i są jedną z sześciu drużyn z pierwszej "trzydziestki" tego zestawienia, która nie pojawi się w grze. Oprócz nich w nowej FIF-ie nie zobaczymy zespołów Chorwacji, Kostaryki, Bośni i Hercegowiny, Ukrainy i Słowacji.
Thorsteinsson wyznał w wywiadzie dla BBC, że jego związek przygotował bardziej satysfakcjonującą ich kontrofertę dla EA Sports, ale ta została odrzucona. Nie wiadomo, ile pieniędzy Islandia zażyczyła sobie za sprzedaż praw.
WARTO RÓWNIEŻ WIEDZIEĆ, ŻE...